Dobrobyt czy bieda – na którego prawego obrońcę i ustawienie zdecyduje się Jan Urban?


Już w czwartek o 20:45 Jan Urban zadebiutuje na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski w starciu z Holandią. Każdy początek to nowe nadzieje, nowe nastawienie. Tylko jak to wszystko poskładać by zazębiło ze sobą?

4 września 2025 Dobrobyt czy bieda – na którego prawego obrońcę i ustawienie zdecyduje się Jan Urban?
Zbigniew Harazim

29 sierpnia 2025 - to historyczna data dla Jana Urbana. Nowy selekcjoner po raz pierwszy ogłosił swoje powołania na zgrupowanie reprezentacji Polski. Analizując je dostrzec można raczej znane już dla polskiego kibica nazwiska. Zaskakujące są powołania dla m.in Arkadiusza Pyrki z St. Pauli, Przemysława Wiśniewskiego ze Spezii, czy powrót Tomasza Kędziory z PAOK-u Saloniku po 2 latach przerwy (ostatnie powołanie październik 2023, przyp. red.). Nie zabrakło przedstawicieli rodzimej ligi na czele z Pawłem Wszołkiem i Bartoszem Kapustką. Wiele znaków zapytania przed selekcjonerem. Jak to poskładać z ludzi znanych w tej kadrze, ale żeby efekt był lepszy niż za poprzednika?


Udostępnij na Udostępnij na

Czwartkowe spotkanie z reprezentacją Holandii będzie 21. oficjalnym spotkaniem między tymi drużynami. Polacy wygrali zaledwie trzy razy, a ostatni raz w 1979 roku. Najbliżej pokonania „Oranje” był Czesław Michniewicz. Trzy lata temu jego reprezentacja zremisowała w meczu wyjazdowym 2:2. Bramki w tym spotkaniu strzelali Matty Cash oraz Piotr Zieliński. Równie ciężki debiut w reprezentacji miał Jerzy Brzęczek. Polska zremisowała wówczas 1:1 z Włochami po bramce również Piotra Zielińskiego. Debiuty w meczach reprezentacji nie muszą wcale mówić wiele o kadencji selekcjonerów. Swoje pierwsze mecze wygrywali Waldemar Fornalik czy Janusz Wójcik, lecz ich kadencje były negatywnie zweryfikowane. Na przeciwnym biegunie mamy m.in Antoniego Piechniczka, który w debiucie przegrał z Rumunią 0:2, by doprowadzić kadrę do 3. miejsca na mundialu w Hiszpanii w 1982 roku. Słynne polskie przysłowie mówi, że prawdziwego faceta poznaje się nie jak zaczyna, a jak kończy.

Zmiany, które pogrążyły Adama Nawałkę

Narodową dyskusję dotyczącą formacji rozpoczął Adam Nawałka. Galowym modelem selekcjonera było ustawienie 1-4-4-2. Trzymał się go w reprezentacji bardzo mocno, gdyż przynosił on nam efekty i punkty. Było ono do bólu skuteczne, wykorzystujące maksymalny potencjał dostępnej grupy zawodników. Po sromotnej klęsce 0:4 z Danią trener Age Hareide podkreślał mankamenty kadry, które wykorzystał. Wspominał, że Polska nie odnajduje się w chaotycznym futbolu. Największym echem, a zarazem tym, co zabolało selekcjonera było zdanie, które wspominamy do dziś. Polska gra bardzo powtarzalnie i można ją łatwo rozszyfrować, co pozwoliło mu przygotować drużynę na taki wynik. Te słowa wywołały zakłopotanie u Adama Nawałki, który od tego czasu poszukiwał zmiany formacji na „trójkę”, aby nie być „przewidywalnym”. Pech chciał, że był nieprzewidywalny również dla siebie. Kombinował, kombinował i przekombinował.

Marcin Kuźnia/iGol.pl

Poprzedni selekcjonerzy reprezentacji i ich podejście do taktyki

Jerzy Brzęczek

Dał się poznać z dość konserwatywnej szkoły taktycznej. Nie kombinował, stawiał na proste środki. Wyjściowym ustawieniem było klasyczne 1-4-2-3-1. Rzadziej stawiał na 1-4-4-2, choć i takie spotkania miały miejsce. Spoglądając na składy z tamtych lat najczęściej na prawej stronie występował Tomasz Kędziora oraz Bartosz Bereszyński. Jednego już w kadrze nie ma. Drugi jest bardziej stoperem, niż bocznym obrońcą, o czym w dalszej części tekstu.

Paolo Sousa

Jawił się jako, swego rodzaju rewolucjonista. Był on autorskim pomysłem Zbigniewa Bońka. Choć doceniał wyniki Jerzego Brzęczka, to nie podobał mu się styl w jaki były one zdobywane. Postawił on po raz pierwszy od dłuższego czasu na „trójkę” w obronie. Z perspektywy czasu wykonawcy wyglądają co najmniej komicznie i abstrakcyjnie. Kamil Jóźwiak prawym wahadłowym, Maciej Rybus czy Tymoteusz Puchacz lewym. Chciał on grać ofensywnie, z polotem. 37:20 w bramkach wygląda co najmniej przyzwoicie. Wyniki jednak były zgoła inne (6Z-5R-4P). Wygrywał jedynie z San Marino, Andorą i Albanią. Ostatni rywal był jednak dosyć podobnym do nas, jeśli chodzi o poziom. Rozstanie też nie należało do najlepszych

Czesław Michniewicz

Analogicznie do Paulo Sousy wykorzystywał ustawienie z „trójką”. Łączył ich jednak jedynie wybór formacji. Styl prezentowany przez ekipę Michniewicza był mocno defensywny, reaktywny, czekający na to, co rywal zrobi. Udało się w ten sposób pokonać m.in Szwecję, czy wyjść z grupy na mundialu. Jego wiernym żołnierzem był Bartosz Bereszyński. Grywał on zarówno jako prawy obrońca jak i prawy wahadłowym. Oprócz niego korzystał jeszcze z usług Przemysława Frankowskiego. Pozostaje spytać – czy my tego właśnie chcieliśmy? Jakkolwiek to zabrzmi, to wyniki go broniły, ale nie styl (case Brzęczka). Afera premiowa była gwoździem do trumny Michniewicza w kadrze. Ostatecznie pożegnano się w atmosferze gęstej i nieprzyjemnej.

Fernando Santos

Błąd w Matrixie w cyklu życia kadry. Bez wątpienia zwycięzca Euro 2016 z reprezentacją Portugalii budził wśród kibiców nadzieję na lepsze czasy. Cezary Kulesza poszedł all in stawiając na doświadczonego Portugalczyka. Złudzenia co do wyglądu tej kadry pękły już po kilku minutach spotkania z Czechami (po trzech minutach było 2:0 dla Czechów, przyp. red.). Kolejne spotkania wyglądały jak symulacja kariery w grze piłkarskiej FIFA 23. Brak reakcji, brak nowych twarzy w kadrze, brak stylu. Jedyne co Portugalczyk zmienił to ustawienie. Przeszedł na ustawienie 1-4-2-3-1, gdzie fundamentalną rolę odgrywał Matty Cash wraz z Przemysławem Frankowskim. Kolejny selekcjoner, który korzysta z usług tych zawodników. W skrócie – brak czegokolwiek, co doprowadziło do szybkiego pożegnania.

Michał Probierz

Polski Guardiola. Pomimo niechęci kibiców kadry, fakty przemawiały za polskim trenerem. Doświadczony na rodzimym podwórku z medalami i trofeami, prowadził kadrę U-21. Powrócił on do stosowanego przez Czesława Michniewicza czy Paulo Sousy ustawienia z trzema obrońcami. Najczęściej korzystał on z usług Przemysława Frankowskiego, Matty’ego Casha. Rzadziej na prawym wahadle grywał Jakub Kamiński. Z czego zapamiętamy Michała Probierza? Z pięknych garniturów, pięknych słów jak nasza kadra miałaby grać. Tylko co z grą w piłkę? Z tym było równie słabo, co z atmosferą w reprezentacji.

Czy Jan Urban również postawi na ustawienie z trzema obrońcami?

Pierwsze komentarze po zatrudnieniu Jana Urbana na stanowisku selekcjonera były przeważająco pozytywne. Wielu ekspertów za największe atuty selekcjonera uważało m.in bardzo dobre relacje z zawodnikami, ofensywny styl gry a także całościową pozytywną aurę wokół siebie

Największą dyskusję wzbudza – a jakże – czy Jan Urban postawi na ustawienie z czterema obrońcami czy trzema. Dotychczasowa kariera trenerska pokazuje, że jest on zwolennikiem ustawienia z czwórką w obronie. W przestrzeni medialnej nie brakuje dyskusji, czy zagramy tak czy tak. Na swojej pierwszej konferencji, Jan Urban zasiał ziarenko niepewności. Z jednej strony podkreślił, że nie przewiduje radykalnych zmian czy przebudowy. Z drugiej natomiast zaznaczył, że można modyfikować detale, takie jak ustawienie czy role poszczególnych zawodników

Wśród powołanych mamy czwórkę zawodników mogących zagrać na prawej stronie: Matty Cash, Tomasz Kędziora, Arkadiusz Pyrka oraz Paweł Wszołek.

Matty Cash

W obecnym sezonie rozegranych ma 3/3 spotkań w lidze, dwa w pełnym wymiarze czasowym. Jest on pewnym punktem Aston Villi i wydaje się on dość oczywistym rozwiązaniem na prawej stronie – o ile mówimy o formacji z czterema obrońcami. Za poprzednich selekcjonerów grał jako wahadłowy, jednak z marnym skutkiem i efektami.

Tomasz Kędziora

Dał się poznać polskiej publiczności jako solidny prawy obrońca w Lechu Poznań. Reprezentujący barwy m.in Dynama Kijów czy PAOK-u Saloniki grywał jako środkowy (97 spotkań) oraz jako prawy (336 spotkań). Ostatni okres to jednak ustabilizowanie pozycji stopera w ustawieniu 1-4-2-3-1. Zdarzały się pojedyncze spotkania na prawej obronie, lecz był on od razu ściągany, bo wyglądał po prostu słabo. Ostatnie regularne występy jako prawy obrońca to czasy Dynama Kijów. Do Grecji przyszedł z myślą gry na stoperze. Wydaje się, że Tomasz Kędziora jako prawy obrońca to rozdział zamknięty

Arkadiusz Pyrka

Zaczynał swoją karierę jako prawy pomocnik/skrzydłowy. Efekty były dość mizerne. Notował przeciętne liczby (3G, 8A w 46 meczach). Był solidnym, przyzwoitym zawodnikiem, jednak niczym się nie wyróżniał. Sytuacja zmieniła się po przyjściu trenera Vukovicia. Zrobił z niego prawego obrońcę, co okazało się strzałem w „10”. Zapracował on na transfer do Bundesligi, gdzie występuje jako wahadłowy. Daje on zatem szeroki wybór selekcjonerowi. Sprawdzony w PKO Ekstraklasie jako boczny obrońca. W Bundeslidze gra jako wahadłowy, gdzie zbiera dobre opinie za swoje występy.

Paweł Wszołek

Zachowując wszelkie proporcje – przechodzi podobną drogę do Łukasza Piszczka. Wolniej, ale jednak. Jeszcze w Polonii Warszawa czy QPR występował jako prawoskrzydłowy. W Legii Warszawa natomiast był już w zasadzie każdym. Grał zarówno jako atakujący, jako wahadłowy oraz jako prawy obrońca. Jest on doświadczonym zawodnikiem dającym sporo opcji selekcjonerowi. Obsadzi spokojnie 2-3 pozycje, gra dość regularnie, jest w dobrej formie fizycznej.

Czy będziemy lepsi grając w systemie z czwórką obrońców?

W swoich wywiadach Jan Urban podkreślał, że m.in Nicola Zalewski to zawodnik typowo ofensywny, który da więcej drużynie jako atakujący aniżeli broniący. Jakub Kamiński to również naturalny skrzydłowy, który zbiera dobre opinie właśnie jako skrzydłowy lub jedna z „10”, ale nie jako gracz defensywny. Przemysław Frankowski to typowy boczny pomocnik mogący grać jako wahadłowy, lecz nie w obronie. Największym znakiem zapytania jest aktualnie lewa obrona, o czym pisaliśmy już wcześniej.

Naturalnym więc wydaje się powrót po wielu latach do formacji czteroosobowej w obronie. Powinniśmy skończyć z kombinowaniem, szukaniem na siłę możliwości gry na trzech obrońców. To nam nie wychodziło, nie wychodzi i zapewne nie będzie wychodzić. Pora wykrzesać to co najlepsze z zawodników, wykorzystać faktycznie potencjał kadrowiczów. Przed arcytrudnym zadaniem stanął Jan Urban. No ale czy ktoś mówił, że będzie łatwo? Przekonamy się już jutro, co „ugotuje” nam selekcjoner.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze